Stała naga, z przywiązanymi do podsufitowej belki rękoma. Sznury oplatały jej nogi, czuła je w złączeniu ud i na biodrach, krzyżowały się miedzy piersiami. Sznury... Podniecała ją ich faktura i zapach olejku tsubaki. Czekała, lecz nie bezczynnie. Każdy ruch, każde mimowolne drgnięcie wywoływało w niej kaskadę intymnych odczuć. Gładkie liny pieściły ją, głaskały, pobudzały.
Już po kilku minutach musiała zaciskać zęby, żeby nie krzyczeć z rozkoszy, choć przecież była sama. Na razie...
Mijały minuty w czasie których słyszała tylko swój oddech, coraz szybszy, coraz bardziej zdyszany i szuranie bosych stóp po drewnianej podłodze. Wreszcie zaskrzypiały schody. Próbowała się odwrócić, lecz założył jej opaskę na oczy zanim zdążyła spojrzeć mu w twarz. Zagryzła wargi: wiedziała, że tym razem będzie inaczej. Żadnego partnerstwa, żadnej swobody, tylko dominacja... I ból, i rozkosz...
Najpierw poprawił sznury w jej kroczu, tak, że wpiły się miękko w najbardziej wrażliwe miejsce, klepnął w pośladki, sprawił, że zakołysała się na linie. Jęknęła kiedy ogarnęła ją fala gorąca. Później przeciągnął nożem po skórze karku; wolno, delikatnie, budząc rozkoszne dreszcze.
- Mam kilka ciekawych pomysłów - wyszeptał jej do ucha. - Ale takie przyjemności są tylko dla niegrzecznych dziewczynek. - Opowiedz mi jak byłaś niegrzeczna. Jak bawiłaś się sama z sobą, jak marzyłaś o tym, że oplatasz nogami nie własnego męża, a kogoś innego, jak myślałaś o tym, że dasz się związać i będziesz czekała, naga i bezbronna...